Atletyka, czyli wf w krzakach
I po co to komu?

Nie pokazujcie tego mamie!
Chyba, że z odpowiednim tekstem: „Kochana mamusiu! Już będę grzeczny, tylko nie puszczaj nie do HaKKu!”
A tak nawiasem: Jak oni to tam założyli? Małpy, czy co?

Pod drzewem… i nad drzewem. A normalnie chodzić ścieżkami to nie można?

Na obozie OSF (w wojsku to Ośrodek Sprawności Fizycznej) „rośnie” w lesie (właściwie najczęściej to już nie rośnie tylko leży). Trzeba go tylko dostrzec i wykorzystać. No, czasem coś w nim poprawić, coś zmajstrować i można ćwiczyć.




Bez porażek nie ma sukcesu.

Pomoc kolegi pozwala pokonać trudniejszą przeszkodę. Liczy się nie pierwszy lecz ostatni w pododdziale (zastępie, drużynie).

Można w gorę…

można i w dół…



„Wisi na ścianie i płacze… – co to jest?”
Odpowiedż: „D…, a nie taternik”. Ale to nie o tych dwóch powyżej. To nie elegancka wspinaczka skałkowa, tylko taktyczne pokonanie przeszkody terenowej…

Czasem dobrze jest wrócić do „średniowiecznych” (czyli starych) technik – jak pokonanie urwiska w kluczu. Trzeba tylko uważać na …


Cholera… jeszcze ta rzeka? Jakie to szerokie? To ocean, czy co? Ciekawe, czy są tam rekiny, krokodyle i piranie?

No właśnie, tego się można było obawiać! Nie wszyscy muszą pokonać przeszkodę. Niektórym to się nie udaje i … giną marnie w paszczy krokodyla…
ZAPRASZAMY NA NASZE LEŚNE OSF-y.
Krokodyle też muszą coś jeść!
I tym optymistycznym stwierdzeniem kończymy naszą prezentację atletyki terenowej. Nie było jeszcze o biegach, skokach, rzutach (np. granatem), a zwłaszcza o zimie na nartach – ale to wszystko przy innej okazji.

Zapraszamy na ćwiczenia z atletyki terenowej
Atrakcje masz jak w banku – zawsze możesz na nas liczyć!
Prosimy o komentarz lub polemikę na stronie DYSPUTA