„Pionierka”, czyli co?
To stara, jedna z najstarszych technik harcowych, zaadoptowanych (jak większość treści
i form harcerskiego działania) z wojska. To technika (sprawność) dla harcerstwa wręcz konstututywna – to po pierwsze obozownictwo, a więc umiejętość obozowania, a po drugie – dzięki tej umiejętności – zdolność do „bycia pierwszymi” na nowych rubieżach.
Przeszło sto lat temu nazwa ta została niestety skradziona i zawłaszczona: oto w Rosji Sowieckiej utworzono Wszechzwiązkową Organizację Pionierską im. W.I. Lenina. Od tej pory słowo „pionier” zaczęło być kojarzone z tą „wylęgarnią” bolszewickiego aktywu. Najwyższa pora przywrócić temu słowu jego właściwe znaczenie.
„Pionierzy” więc (jak zwracam na to uwagę w artykule „O celach – czyli po co?” w zakład-ce „Refleksje”), to – zgodnie z etymologią tego słowa – ci pierwsi, przecierający nowe szlaki, zasiedlający nowe terytoria, podejmujący dzieło budowy lub odbudowy, a także żołnierze formacji inżynieryjnych – saperzy, którzy pierwsi wchodzą na wrogą rubież, by utorować drogę następnym. Dla nas to po prostu „obozowicze” w harcerskich mundurach.

A więc „…do pracy pionierzy, chwytajcie łopatę i młot…” (z pieśni J. Brauna)
Jedziemy na obóz

Ładujemu!

I wyładowujemy!
Kwatermistrzostwo

Na miejscu – trzeba przemyśleć koncepcje…
…aż łeb boli od tego myślenia,
a kwatermistrz spokojny – jakoś to bedzie!
Lepiej jednak sprawę przemodlić…
ten leżący to jakiś bezbożnik!


Najpierw trzeba pomierzyć…
potem postawiać i podocinać…


Piwniczka już gotowa…
no prawie – jeszcze piach nie spryzmo-wany
Kuchnia też gotowa.


W tym czasie trzeba skonstruować…
O co chodzi?
Na drugą stronę (globu) trochę daleko – jakieś 12741 km i 998,5 m, a po drodze trochę gorąco…
Złota w rozto-czańskich piaskach też nie ma.


To chyba nie tak ma działać…
Dobra! Ulegniemy tradycyjnym konwenansom. Tylko Sanepidowi nie mówcie, bo oni swoje, a my swoje. Ot „przemówił dziad do obra-zu…”
Jeszcze tylko ten piach.


Nareszcie kwaterka może odpocząć
Wiadomo, że kwa-termistrz z głodu nie umrze!

Przyjechali – teraz się zacznie…

Budujemy
… nową Polskę, zbudujemy nowy świat,
w którym wszystko będzie lepsze,
w którym nowy będzie ład…
(spytajcie dziadków. co to za tekst)

Przywieźli budulec.
Teraz trzeba wszystko przenieść – lepiej we wstępnie dociętych kawał-kach.


Co ma wspólnego to zdjęcie z samary-tanką?
Całkiem przyzwoity „chwyt matczyny”.
Domierzamy…


Docinamy…
Tylko piły spalinowej młodym nie dawać. To zabawka dla dużych chłopców!
Młodzi mogą sobie „popitolić” ramowymi piłami.


Jeszcze tylko zaciosy…
i można budować!
Primum vivere – a więc coś dla ciała, czyli spanko
To ma być sypialnia, a słupy jak na most…


„Pańskie oko … tuczy”
Młody inżynier – wpadł na pomysł, by zacios zrobić w powietrzu…


Małolatom trzeba pomóc, bo się jeszcze rozpłaczą.
Ciekawe, czy w domu
u mamusi chleb kroją?
„A moje ma być najdokładniej skonstruowane”


Co to będzie?
Trudno dociec.
W każdym razie to pole twórczej fantazji.
Elita, jeszcze licealiści, a już kadra…


ale łóżeczko musi każdy sam sobie zrobić (no może z pomocą kolegi).
To lepszy pomysł niż wojskowe składanie w kostkę.

Mamy gdzie spać, teraz musimy mieć gdzie jeść…
Budujemy stołówkę.


Coś trzeba poprawić, dociąć…
To będzie stół kadrowy


Jest stołówka – każdy zastęp ma swój stół pod zadaszeniem.
Jeszcze maszt trzeba postawić…
Noc nastała, a tu jeszcze warto pomyśleć o maszcie.


Rankiem – tylko „siup”
i stoi!
A po pierwszym apelu flaga na maszcie.

Gospodarujemy (bez mamusi, bez cioci, bez „pani kucharki”, nawet bez grubego sierżanta – szefa kompanii w wojsku)

Przed posiłkiem pozostawione otwarte menażki trzeba będzie opłukać,
ale mamy swoją obozową pompę – nie będzie prob-lemu.


Zadaszenie kuchni trzeba poprawić po burzy.
Patent na obozowy podnośnik.
Drewno nie na posiłek, tylko ma się podsuszyć


Kadra obiera…
i lud harcerski też obiera.


Już coś się pichci.
A kucharze coś kombinują…


Walka ze złośliwością rzeczy martwych – może się to to wreszcie rozpali?
I się rozpaliło.

Zbudujemy sobie OSF
(patrz – zakładka: atletyka terenowa)

Tak się kończy nieostrożne wyjecie liny – będzie zajecie na pół dnia!
Burza wywaliła. Możemy wykorzystać, byle pozostawić gospodarzowi w całości.


Jeszcze tylko umocować…
I można wypróbo-wać.


Jeszcze tylko słupki…
Zakładanie kombi-nacji linowej


Drugie drzewo.
Jest problem?


Przesuń trochę …
Już po problemie.


I tak to wygląda w działaniu
Z życia obozowego…
Woda spożywcza na obozie to rzecz ważna


ale chyba nie do tego.
W stołówce można zjeść, ale można też popracować,


i, po prostu, sobie pogadać.
I do mamusi…
I niestety koniec…
pierwszy namiot już leży


A co to za …?
Zawsze znajdzie się jakiś dekownik…


…gdy inni ciężko pracują.
Wreszcie do mamusi!

Prosimy o komentarz lub polemikę na stronie DYSPUTA