HARCERSKA FORMACJA, czyli prowadzenie chłopca do dorosłości w harcerskiej „Wielkiej Grze” życia („całym życiem”) to złożony i trudny problem wymagający w realizacji i wrażliwości-empatii i konsekwencji, a przede wszystkim osobistego przykładu wodza-przywódcy, „starszego brata” w relacji do harcerza na kolejnych stopniach jego harcerskiego wzrastania.
Zwróćmy tu przy okazji uwagę na pewien łatwy slogan, ze w harcerstwie „nie należy mówić o wychowaniu – należy wychowywać”. Rzecznicy tego twierdzenia będą go zapewne bronić: na pytanie „Jak wychowywać bez słowa?” odpowiedzą, że „osobistym przykładem i atmosferą pracy”. Pięknie, ale czy tylko? Jest w tej postawie ukryta niewiara w człowieka i możliwość przekonania go do wartości, które chcemy mu przekazać, co rodzi z kolei nieuświadomioną może tendencję do manipulacji. Ja wierzę w człowieka i możliwość przekonania go. A wychowanie „bez słowa” przypomina mi raczej „tresurę”, a nie oddziaływanie „mistrza” w relacji do swojego „ucznia”. A więc nie bójmy się słów! Nie bójmy się gawęd! Nie bójmy się rozmowy wspólnej (np. przełożonego z zastępem) i indywidualnej (przełożonego z konkretnym harcerzem)! Postulat wychowanie pośredniego – przez atmosferę w drużynie i przez przykład są słuszne w tym sensie, że słowa bez praktyki, bez atmosfery, bez przykładu na pewno będą niewystarczające, ale sama atmosfera bez słów, bez pobudzenia refleksji harcerza to też rozwiązanie niewystarczające. Ostatecznie Prawo Harcerskie nie jest niczym innym jak wyrażeniem słowami postulatu wychowawczego harcerstwa.