Deformacje harcerstwa

Bardzo trudno jest krótko scharakteryzować powojenne dzieje harcerstwa. Przyczyną tego jest z jednej strony konsekwentne dążenie narzuconych Polsce władz komunistycznych do podporządkowania sobie i instrumentalnego wykorzystania harcerstwa w służbie reżimu, łamiąc przez to jedną z podstawowych zasad wychowania skautowego – apolityczność ruchu, z drugiej zaś strony  spontaniczne próby podejmowania harcerskiej  służby niezależnej od władz. Nie ustrzegło się więc harcerstwo własnych deformacji.

W r. 1944 Związek Sowiecki zaanektował wschodnie rubieże Rzeczypospolitej. Po przekroczeniu Bugu i zajęciu Lubelszczyzny przez Amię Czerwoną tereny te „wyzwalane” przez  sowietów wraz z podporządkowaną im Dywizją im. T. Kościuszki poddane zostały, formalnie władzy powołanego w Moskwie przez Stalina PKWN (Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego) faktycznie zaś sowieckiej okupacji). Jesienią 1944 r., z początkiem roku szkolnego, gdy w Warszawie toczyły się jeszcze walki powstańcze, na ziemiach pod władzą PKWN (tzw. „Polski Lubelskiej”) zaczęły spontanicznie odradzać się drużyny harcerskie. Proces ten przebiegał niezależnie od konspiracyjnego Naczelnictwa ZHP istniejącego w walczącej Warszawie. W grudniu 1944 r. PKWN, bez wiedzy i zgody Naczelnictwa ZHP, powołał do istnienia organizację o nazwie „Związek Harcerstwa Polskiego”. W tym „lubelskim ZHP” znalazło się niewielu przedwojennych harcmistrzów – głównie „lewicujących” nauczycieli (Związek Nauczycielstwa Polskiego już przed wojną był formacją lewicową).  Funkcje instruktorskie, szczególnie we władzach naczelnych, w tym „niby-ZHP” powierzano działaczom komunistycznych lub prokomunistycznych organizacji młodzieżowych: zwłaszcza Związku Walki Młodych. Z autentycznym Związkiem Harcerstwa Polskiego, istniejącym wciąż jeszcze konspiracyjnie na terenach okupowanych przez Niemców,  organizacja ta nie miała nic wspólnego, chociaż na terenach uwolnionych od okupacji niemieckiej przyciągnęła w swoje szeregi rzeszę młodzieży szkolnej, która spontanicznie, wbrew intencjom narzuconych liderów, nadawała swojej działalności autentyczny harcerski charakter. 

W styczniu 1945 r. ostatni naczelnik Szarych Szeregów (Organizacji Harcerzy w konspiracyjnym ZHP) Leon Marszalek, w porozumieniu z pozostałymi członkami Naczelnictwa, wydał rozkaz zaprzestania działalności konspiracyjnej z chwilą odejścia wojsk niemieckich i zajęcia terytorium przez Armię Czerwoną. Trzeba podkreślić, że rozkaz Naczelnika nie był aktem rozwiązania Szarych Szeregów (Organizacji Harcerzy ZHP), ani tym bardziej całego Związku Harcerstwa Polskiego, a jedynie zarządzał „zaprzestanie działalności” spowodowane zastąpienie okupacji niemieckiej sowiecką okupacją Polski. Organizacja Harcerek również zakończyła formalną działalność, chociaż harcmistrzynie, pod kierunkiem Zofii Florczak, zachowały ścisłe więzi i różne formy współpracy przez następne 45 lat – do przemian ustrojowych w latach 1989/90. W każdym razie nie doszło do formalnego przekazania sukcesji Związku utworzonej przez komunistów już w grudniu 1944 r. organizacji o nazwie „ZHP”.

To był ostatni obóz łomżyńskich harcerzy przed likwidacją harcerstwa przez komunistów. Drużyna raczej dziecięca (ostatnie klasy szkoły podstawowej, kadra młodzieżowa: drużynowy, a może tylko przyboczny składa meldunek; styl i szyk pozostał. Jak na siermiężne lata powojenne – budzi szacunek.

W sytuacji powstałej w styczniu 1945 r., po zaprzestaniu działalności przez Szare Szeregi,  hm. Aleksander Kamiński wezwał instruktorów do masowego zgłaszania się do „lubelskiego ZHP”. W efekcie organizacja, używająca skradzionej nazwy i mająca być kuźnią nowego wychowania, stała się w praktyce kontynuacją przedwojennego harcerstwa: przyjęto nie tylko mundur, ale również całą strukturę przedwojennej pracy (w tym podział na dwie organizacje: harcerzy i harcerek), także program i metodę (w tym „wodzowski” system zastępowy i system stopni). „Lubelski ZHP” przejął nawet udział w światowym ruchu skautowym, zajmując miejsce należne Związkowi Harcerstwa Polskiego, który swoją działalność w Kraju zakończył w styczniu 1945 r. Zmianie uległy jedynie teksty Prawa i Przyrzeczenia Harcerskiego w które dopiero w 1947 r.  przywrócono na krótko w wersji niemal identycznej z wersja przedwojenną, jednak z wyraźnym  zaakcentowaniem harcerskiej służby „wolnej i demokratycznej Polsce”.

Pod koniec lat czterdziestych, po sfałszowaniu przez komunistów referendum ustrojowego i wyborów do Sejmu Ustawodawczego, a następnie ucieczce  zagrożonego aresztowaniem wicepremiera  Stanisława Mikołajczyka, narzucony Polakom przez konferencję jałtańską system pozornego porozumienia komunistów z „demokratyczną” częścią środowisk politycznych II Rzeczypospolitej stał się nieaktualny. PPR (Polska Partia Robotnicza), uzyskawszy hegemonię, podporządkowała sobie, a następnie zmusiła do zjednoczenia PPS (Polską Partie Socjalistyczną), tworząc Polską Zjednoczoną Partię Robotniczą (PZPR). Skłonnych do kolaboracji z komunistami działaczy mikołajczykowskiego PSL (Polskiego Stronnictwa Ludowego) zmuszono do połączenia z utworzonym przez komunistów w Lublinie już w 1944 r. Stronnictwem Ludowym, tworząc Zjednoczone Stronnictwo Ludowe (ZSL). Zlikwidowano wreszcie Stronnictwo Pracy, zastępując je kolaboracyjnym Stronnictwem Demokratycznym. Środowiskom katolickim stworzono namiastkę udziału w tej „ludowej demokracji” poprzez utworzenie przy pomocy sowieckich służb, na bazie przedwojennego, faszyzującego Ruchu Radykalno-Narodowego „Falanga”, kolaboracyjnego Stowarzyszenia „Pax”.

W sytuacji podporządkowania Polski totalitarnej władzy komunistów marzenia o zachowaniu apolitycznej organizacji wychowawczej okazały się zupełnie nierealne. W lipcu 1948 r. PZPR zmusiła lewicowe organizacje młodzieżowe do zjednoczenia, dającego początek Związkowi Młodzieży Polskiej (ZMP) – wzorowanemu  na KOMSOMOLE – komunistycznej organizacji młodzieżowej w Związku Sowieckim. Jedyną organizacją, która nie została wówczas włączona do ZMP, gównie z powodu iż uczestnikami jej była młodzież szkół średnich i dzieci ze starszych klas szkół podstawowych, był ówczesny „ZHP”. „Lubelski ZHP”, powołany odgórnie przez PKWN w grudniu 1944 r., dzięki inicjatywie Aleksandra Kamińskiego z 1945 r. w znacznym stopniu opanowany przez przedwojennych instruktorów harcerskich, pomimo stosowania w praktyce Statutu z 1936 r., nie był kontynuacją przedwojennego Związku – komuniści nie zgodzili się na zwołanie Zjazdu, który mógłby formalnie zadeklarować ciągłość organizacyjną i apolityczność harcerstwa.

Od jesieni 1948 proces pełnego podporządkowania, a następnie likwidacji harcerstwa, zaczęli komuniści od wymuszonych zmian personalnych we władzach harcerskich i coraz silniejszego wpływu politycznego komunistów na organizację harcerską. Skutkowało to usunięciem ZHP z organizacji światowych  ruchu skautowego. Wydaje się że organizacje światowe nie bardzo były w stanie zrozumieć skomplikowaną sytuację Polaków: ZHP – członek założyciel WOSM – w styczniu 1945 r. zaprzestał faktycznie działalności w kraju zajmowanym przez komunistów. Harcerstwo (polski skauting) działające od czasu wojny poza granicami kraju miało legitymacje sukcesji, ale nie będąc organizacją krajową nie mogło być formalnie członkiem organizacji światowych. W Polsce od grudnia 1944 r. istniała utworzona przez władze komunistyczne organizacja, używająca jedynie przywłaszczonej sobie nazwy „ZHP”, nie będąca więc sukcesorem  autentycznego ZHP. Trudno  stwierdzić, dlaczego w pierwszych powojennych latach była ona uznawana na międzynarodowym forum skautowym, zajmując miejsce należne autentycznemu ZHP. Dopiero formalne podporządkowanie harcerstwa władzom politycznym w 1949 r., łamiące ewidentnie zasady światowego ruchu skautowego, spowodowało usunięcie tego „niby-ZHP” ze struktur ruchu.


„ZHP” z lat 1945-49, zrzeszając wielu autentycznych instruktorów, dał jednak młodzieży  szkolnej szansę harcerskiej formacji i harcerskiej przygody, na miarę coraz bardziej ograniczanych możliwości. Przeniósł jednocześnie tradycje harcerskie w czasy powojenne. Stan ten został gwałtownie przerwany kolejnymi decyzjami z r. 1949 – przez:

  • całkowitą eliminację starej (autentycznej) kadry instruktorskiej z władz i instancji harcerskich i zastąpienie jej działaczami istniejącego już Związku Młodzieży Polskiej;
  • włącznie harcerstwa do ZMP – jako wyłącznie dziecięcej (do 14 roku życia) struktury w szkołach podstawowych tej jedynej „młodzieżowej” organizacji;
  • rezygnację z zawłaszczonej nazwy „Związek Harcerstwa Polskiego” i zastąpienie jej nazwą „Organizacja Harcerska Związku Młodzieży Polskiej” (nie wiadomo dlaczego zostawiono  w nazwie słowo „harcerska”, już zupełnie nieadekwatne do stworzonej sytuacji: przyjętej deklaracji ideowej oraz programu);
  • wycofanie tekstów Prawa i Przyrzeczenia harcerskiego, wprowadzenie w ich miejsce własnych redakcji, nie mających nic wspólnego z harcerska tradycją;
  • wycofanie skautowej lilijki i krzyża harcerskiego, niekiedy brutalnie odbieranego harcerzom na specjalnie zwołanych zbiórkach; wprowadzenie własnej, zaprojektowanej w „sowieckim stylu” oznaki, zwanej złośliwie przez młodzież „czuwajką”;
  • rezygnację z munduru, zastąpionego białymi koszulami z czerwonymi chustami, a do pracy – oliwkowymi koszulami lub siermiężnymi dresami;
  • odrzucenie tradycyjnego programu (systemu sprawności, stopni, „wodzowskiego” systemu zastępowego, obozownictwa itp.);
  • programowe odrzucenie jakiejkolwiek więzi ze skautingiem i harcerstwem sprzed wybuchu wojny, a także z okresu okupacji;
  • odrzucenie tradycyjnej struktury (odrębne organizacje męska i żeńska, chorągwie, hufce, drużyny, zastępy) – ścisłe powiązanie struktury działalności „harcerskiej” ze szkołą, przy zachowaniu jednak nazw „zastęp” i „drużyna”, chociaż o zupełnie wypaczonym znaczeniu: szkoła – „drużyna”, klasa – „zastęp”, podzielony na kilkuosobowe „ogniwa”;

W efekcie przemiany roku 1949 sprawiły, że prowadzona przez komunistów praca „harcerska” w szkołach przestała mieć cokolwiek wspólnego z tradycją harcerską, przeciwnie – stała się zaprzeczeniem harcerskości i faktyczną, ostateczną likwidacją ZHP.

Oznaka OH – tzw. „czuwajka”

Formalnie przedwojenny ZHP nie został zlikwidowany – pozostał w rejestrach stowa-rzyszeń, łącznie z nadanym mu w 1936 r. statusem „stowarzyszenia wyższej użyteczności”. Po prostu uniemożliwiono mu prowadzenie jakiejkolwiek działalności.

Ten dziwny i wrogi polskości twór nazwano „organizacja harcerską”, zmuszając do wstąpienia uczniów szkół podstawowych. Na zdjęciu grupa szkolna z „czuwajką” na patyku przed pochodem 1-majowym.

Należy tu podkreślić, że spotykane często w opracowaniach historycznych, opisywanie lat 1950-56 jako okresu historii harcerstwa jest poważnym błędem: ujęcie takie uwiarygodnia OH ZMP i kilkumiesięczną próbę usamodzielnienia tego tworu w r. 1956 pod nazwą OH PL (Organizacja Harcerska Polski Ludowej), w sposób zupełnie nieuprawniony, legitymizując ten komunistyczny eksperyment. W latach 1950-56 legalnego harcerstwa nie było!

Co ciekawe: władze komunistyczne likwidując harcerstwo w 1949 r., zlikwidowały nie autentyczny, zawiązany w listopadzie 1918 r. ZHP, który od stycznia 1945 r.  zaprzestał działalności, a założoną przez siebie organizację o nazwie „ZHP”, której, poprzez niedopuszczenie do zwołania Zjazdu, uniemożliwiono formalne przyjęcie sukcesji przedwojennego i okupacyjnego Związku Harcerstwa Polskiego (niezależnie od faktu, że dzięki dawnym instruktorom organizacja ta całkiem porządnie działała w terenie – na poziomie drużyn i hufców).

Narastający kryzys PRL sprawił, że już w 1955 r. Wiktoria Dewitzowa – ostatnia naczelniczka harcerek „koncesjonowanego ZHP”, która w roku 1949 firmowała likwidację harcerstwa – opublikowała w partyjnym piśmie „Nowe Drogi” artykuł krytykujący Organizację Harcerską ZMP (którą sama współtworzyła)  i postulujący przywrócenie w pracy z dziećmi (OH ZMP była organizacją dla dzieci do 14 roku życia) niektórych sprawdzonych form systemu harcerskiego, m. in.: mundurów, stopni, sprawności, obozów itp. Apel ten nie uratował zamierającej OH. Jej kadra, wychowana na sowieckich wzorcach i hasłach potępiających harcerstwo, była po prostu niezdolna do  realizacji potępianych do tej pory wzorców „kapitalistycznego”-„burżuazyjnego” dawnego ZHP.


Burzliwy rok 1956, rozpoczął się  potępieniem Józefa Stalina w wygłoszonym w Moskwie w lutym na XX Zjeździe KPZR (Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego) referacie Nikity Chruszczowa o zbrodniczym kulcie jednostki. W marcu zmarł nagle w Moskwie prezydent PRL Bolesław Bierut.  Zmiany w Związku Sowieckim (Związku Radzieckim) i śmierć Bieruta ożywiły w Polsce nadzieje na osłabienie stalinowskiego terroru i rychłe zmiany. Mimo tych optymistycznych oczekiwań w czerwcu komuniści krwawo stłumili wystąpienia poznańskich robotników. Jednak w październiku, w wyniku wewnątrzpartyjnych rozgrywek i pod masową presję społeczeństwa, zwolennicy stalinowskiego terroru stracili  w Polsce władzę na rzecz bardziej liberalnego skrzydła PZPR pod kierownictwem  Władysława Gomułki.

Jesienią praktycznie rozpadł się (formalnie uległ rozwiązaniu) Związek Młodzieży Polskiej. Nie udała się również krótkotrwała próba usamodzielnienia OH ZMP – przemianowanej na OH PL (Organizacje Harcerska Polski Ludowej). Wydarzenia te, rodzące nadzieje na „socjalizm z ludzka twarzą” ożywiły również środowiska młodzieżowe – zwłaszcza uczniów szkół średnich i studentów. W tej atmosferze jesień 1956 r. to krótki okres spontanicznego odradzania się starych środowisk harcerskich (drużyn) i powstawania nowych – jeśli w danym środowisku znalazł się kompetentny instruktor harcerski. W Krakowie zawiązała się nawet chorągiew (struktura o zasięgu wojewódzkim), do której akces, poza instruktorami „starymi” (przedwojennymi) i młodszymi wychowanymi już w latach czterdziestych, zgłosiło także grono „nawróconych” działaczy komunistycznego ZMP (ściślej – wówczas już OH PL).

Rozpad ZMP, szczególnie zaś OH ZMP (jesienią 1956 r. była to już OH PL) spowodował panikę w szeregach zawodowej kadry tych „młodzieżowych organizacji”, a w rzeczywistości partyjnych instytucji do indoktrynacji i zniewalającego podporządkowywania młodych ludzi partyjnym celom PZPR. W pierwszych dniach grudnia 1956 r. zebrała się w Łodzi Krajowa Narada Działaczy Harcerskich (oczywiście „harcerskich” w rozumieniu komunistów z PZPR i –  nieistniejącego już –  ZMP). Przedmiotem obrad miało być zagrożenie komunistycznego wychowania przez spontanicznie odradzający się autentyczny ruch harcerski.

Niemal jednocześnie i zupełnie niezależnie w łódzkim mieszkaniu Aleksandra Kamińskiego zebrało się grono harcmistrzów ZHP sprzed wojny, a w Warszawie – grono młodszych instruktorów – wychowanków Szarych Szeregów  i  harcerstwa z pierwszych lat powojennych. Środowiska te, korzystając z faktu spontanicznego odradzania się drużyn harcerskich dążyły do odtworzenia  autentycznego Związku Harcerstwa Polskiego. Aleksander Kamiński zwrócił się za pośrednictwem ministra oświaty Władysława Bieńkowskiego do władz państwowych o reaktywowanie ZHP. Należy domniemywać, że realizm polityczny wnioskodawców sprawiał, że mieli oni na myśli raczej odrodzenia „ZHP” działającego w latach czterdziestych już pod władzą komunistów – zlikwidowanego faktycznie w 1949 r., a nie autentycznego Związku Harcerstwa Polskiego,  który zaprzestał swojej działalności w Kraju w styczniu 1945 r.

Minister Bieńkowski, po konsultacji z I Sekretarzem PZPR (była to funkcja przewodniczącego partii) Władysławem Gomułką, odmówił zgody na reaktywację ZHP (jakiegokolwiek w praktyce nie rozróżniano wówczas ZHP przedwojennego i tego działającego w latach 1945 – 1948). Za radą ministra Aleksander Kamiński z towarzyszącym mu gronem harcmistrzów przyjęli wówczas zaproszenie OH PL na rozpoczynającą się w Łodzi Krajową Naradą Działaczy Harcerskich (tych z OH PL), aby dopomóc tej organizacji, wzorowanej na sowieckiej organizacji pionierów, przyjąć wybrane elementy systemu harcerskiego i – chociaż częściowo – upodobnić się do dawnego, autentycznego harcerstwa.

 Na łódzkiej naradzie doszło do ostrych sporów pomiędzy etatowymi funkcjonariuszami OHPL (nie wiadomo dlaczego nazywanymi „działaczami”) – dążącymi do utrzymania i jedynie poprawienia „szczerze komunistycznego” charakteru OHPL, a środowiskami dawnych harcmistrzów oraz „młodych” wychowanków Szarych Szeregów – dążącymi do stworzenia (a właściwie odtworzenia) rzeczywiście harcerskiej organizacji (o formalnej reaktywacji ZHP, w związku z negatywnym stanowiskiem władz partyjnych, nie było już mowy). Środowiskom harcerskim przewodził Aleksander Kamiński, rzecznikiem najbardziej zagorzałych komunistów stał się Jacek Kuroń. Ostatecznie, pod bezpośrednim naciskiem władz partyjnych reprezentowanych przez ministra Bieńkowskiego doszło do zawarcia kompromisu:

  1. „Organizacja Harcerska Polski Ludowej” przyjęła nazwę „Związek Harcerstwa Polskiego”;
  2. Przyjęto partyjny dyktat, deklarując działanie „ZHP” pod „przewodnia rolą PZPR”;
  3. Zastrzeżono „świecki charakter organizacji”, formalnie uniemożliwiając włączanie do programu pracy jakichkolwiek akcentów religijnych;
  4. Przyjęto mundur i oznaki ZHP (krzyż harcerski oraz skautową lilijkę z literami ONC (skrótem filomackiego hasła „Ojczyzna, Nauka, Cnota”) na płatkach lilii i skrótem ZHP na węźle;
  5. Przyjęto wzorowany na dawnym harcerskim, ale jednak nowy „socjalistyczny” tekst Prawa Harcerskiego, oraz tekst Przyrzeczenia w którym zrezygnowano ze „służby Bogu”,  „Polskę” zastąpiono „Polską Ludową”, „bliźniego” zastąpiono „każdym człowiekiem”, postulat rycerskości harcerza zastąpiono zobowiązaniem harcerzy do „walki o prawdę i sprawiedliwość społeczną”;
  6. Przyjęto dobrowolność przynależności do „ZHP”, rezygnując ze ścisłego powiązania działania „harcerskiego” ze strukturą szkoły;
  7. Pozostawiono koedukacyjny charakter organizacji, będący w 1949 r. jednym z najbardziej widocznych symptomów likwidacji tradycji ZHP, chociaż zaakceptowano powstawanie odrębnych drużyn męskich i żeńskich;
  8. Przyjęto system zastępowy, akceptując zarówno zastępy jednorodne
    jak i różnorodne wiekowo;
  9. Przyjęto harcerski system stopni młodszych (dla chłopców: młodzik, wywiadowca, ćwik; dla dziewcząt: ochotniczka, tropicielka, samarytanka), ale w praktyce „zapomniano” o stopniach starszej młodzieży (harcerzu orlim i harcerzu Rzeczypospolitej oraz pionierce i wędrowniczce);
  10. Przyjęto tradycyjny system sprawności;
  11. W programach działań harcerskich, poza cotygodniowymi zbiórkami, zaakceptowano krótkie biwaki oraz obozy letnie stałe i wędrowne, a także „zimowiska”.

Jedną z najbardziej istotnych decyzji łódzkiej konferencji było umożliwienie [sic!] powrotu do pracy harcerskiej „starej” kadry instruktorskiej (pod warunkiem zadeklarowania przez chętnych pełnej akceptacji charakteru tak „odrodzonego” harcerstwa), przy pozostawieniu rzeszy „działaczy harcerskich” OHPL, dla których wprowadzono pierwszy stopień instruktorski – przewodnika (pwd.), oznaczany granatową podkładką pod krzyżem i granatową lilią na lewym rękawie munduru. Nazwą stopnia stała się nazwa zawodowego funkcyjnego ZMP, odpowiedzialnego za działanie OH ZMP w szkole podstawowej!

W efekcie na łódzkiej konferencji nie doszło do żadnego „odrodzenia harcerstwa”, a zwłaszcza do „odrodzenia Związku Harcerstwa Polskiego”, a jedynie do kolejnego „przepoczwarzenia” tworu powołanego w grudniu 1944 r. przez PKWN pod nazwą „ZHP”, którego „zbyt harcerski” charakter zniszczono w r. 1949 – zmieniając mu przy okazji nazwę na OH ZMP i który w atmosferze społecznego ożywienia i nadziei na „odwilż” po latach stalinowskiego terroru, znalazł się w głębokim kryzysie. Ratunkiem dla komunistów okazało się spontaniczne, oddolne ożywienie ruchu harcerskiego i jego żywa tradycja w społeczeństwie. Należało tradycję tę, a właściwie tylko zewnętrzne jej formy, przechwycić i wykorzystać dla własnych celów. Służyć temu miał właśnie zabieg dokonany w Łodzi.

Tak więc to nie odrodzony i formalnie reaktywowany ZHP (w co wielu chciało wówczas wierzyć, a wielu wierzy do dzisiaj) zgodził się na podjęcie służby instruktorskiej przez niektórych byłych działaczy OH PL, tych którzy zaakceptowali oczekiwane społecznie przemiany. Stało się akurat odwrotnie: to zbankrutowana  komunistyczna, partyjna instytucja, dla kamuflażu przybrała maskę zawłaszczonych po raz kolejny form, znaków i symboli,a przede wszystkim nazwę konsekwentnie niszczonej, bo konsekwentnie antykomunistycznej organizacji, jaką był Związek Harcerstwa Polskiego.

Dawnych działaczy harcerskich, tylko tych, którzy ukorzyli się przed komunistami, przyjęto na krótko w szeregi kadry instruktorskiej tego, w dalszym ciągu nieautentycznego, „ZHP” – w roli swoistego „listka figowego”, mającego zakryć nie tyle wstydliwie, co raczej podstępnie skrywane prawdziwe intencje tych, co „zmieniają świat na lepszy” „walcząc o prawdę i sprawiedliwość społeczną”. Tak, w cyniczny i instrumentalny sposób wykorzystano Aleksandra Kamińskiego  i Józefa Grzesiaka „Czarnego”, oferując im ważne funkcje we władzach, by po kilkunastu miesiącach skutecznie się ich pozbyć. Tak wykorzystano rzeszę instruktorów, którzy podjęli hasło Kamińskiego i zgłosili się do tego niby „odrodzonego” harcerstwa. Po kilku, najdalej po kilkunastu miesiącach już ich w ZHP, a właściwie w „ZHP”, nie było.


Pora w tym miejscu podjąć próbę oceny taktyki, a może nawet myśli strategicznej, Aleksandra Kamińskiego i grona harcmistrzów, którzy w grudniu 1956 r. podjęli na łódzkiej konferencji próbę „uharcerzenia” antyharcerskiej Organizacji Harcerskiej Polski Ludowej.

W zniewolonym państwie nie było miejsca na tradycje harcerskiego zbrojnego czynu niepodległościowego – karabin w rękach harcerza mógł się pojawić wyłącznie w piosence śpiewanej niemal konspiracyjne przy nieformalnych obozowych ogniskach („… kochanką moją jest karabin, karabin i klinga ukochanej szabli…”).  Ale nie o karabin tak na prawdę tu chodziło, lecz o DUCHA harcerskiej służby, systematycznie i konsekwentnie deformowanego przynajmniej od początku lat sześćdziesiątych ub. wieku przez „harcerskie” władze pod „przewodnią rolą PZPR” i pod komendą kolejnych „towarzyszy” naczelników oraz podległe im rzesze „instruktorów” z partyjnego nadania na wszystkich szczeblach harcerskich instancji.

Jednym z najbardziej charakterystycznych przejawów tej planowej deformacji harcerstwa – prymitywnej i nachalnej indoktrynacji –  poza zerwaniem z harcerską tradycją i wykluczeniem jakichkolwiek przejawów formacji religijnej,  stał się pacyfizm i dążenie do nadania harcerstwu charakteru infantylnej organizacji dziecięcej lub instytucji zajmującej się organizowaniem „wolnego czasu dzieci i młodzieży”. Gdy, podjęta na początku lat sześćdziesiątych, kolejna próba ograniczania „harcerstwa” tylko do szkół podstawowych i zaszczepienia w „harcerstwie” bolszewickich doświadczeń osławionych „Walterowców” Jacka Kuronia, się nie powiodła, wymyślono swoiste „protezy” harcerskiego zaangażowania dla uczniów szkół ponadpodstawowych: były to najpierw tzw. „młodzieżowe kręgi instruktorskie” („MKI” – adresowane do licealistów pełniących funkcje w drużynach przy szkołach podstawowych), następnie tzw. „drużyny specjalnościowe” (w tym, obok np. turystycznych, tak kuriozalne jak „drużyny przyjaźni” zajmujące się „internacjonalistyczną” indoktrynacją młodzieży), wreszcie – powołana w ich miejsce już w czasach „odnowy gierkowskiej” – Harcerska Służba Polsce Socjalistycznej (HSPS), czyli ewidentnie już bolszewicka (komsomolska) formacja w ramach „ZHP”, próbująca jawnie kontynuować metody i treści ZMP, bez najmniejszego związku z tradycją harcerską (tylko rewolucyjny „zapał” był już nie ten sam).

„Harcerze” z HSPS: „Typikal klassen Ordnung w HSPS-owskich mundurkach ( Harcerska Służba Polsce Socjalistycznej…Nasza Profesor Wolska była Naszym Gruppen Fuhrerem -listopad 1979”
Komentarz: Zdjęcie, a pod nim oryginalny wpis na platformie „Nasza Klasa” – świadectwo „ducha” tamtego czasu. To oczywiście nie wina tych młodych – niczego innego im nie oferowano, a dodatkowo tę maskaradę nazywano „harcerstwem” – na czele z towarzyską „instruktorką” – pewnie z stopniu „harcmistrza” lub – co gorsze – „harcmistrza Polski Ludowej” A dlaczego towarzyszka instruktorka nie jest w mundurze?

W tej „magmie” zdeformowanego i spacyfikowanego „harcerstwa” trwały jednak, na przekór komunistycznym władzom, liczne środowiska starające się – na swój sposób i na miarę swoich możliwości –  dochować wierności harcerskim ideałom i swej tradycji. One jednak również, często mimowolnie, często w braku innych możliwości,  ulegały deformacjom tamtego czasu. Można tu wskazać zwłaszcza faktyczną koedukację lub przynajmniej krypto-koedukację (polegającą na wspólnej pracy w jednym środowisku pozornie odrębnych zastępów lub nawet drużyn chłopców i dziewcząt) oraz lansowanie wzorców diametralnie sprzecznych z duchem wychowania harcerskiego.

Ten trud utrzymania „prawdziwego harcerstwa” miał jednak swoją cenę. „Prawdziwość” wiązała się z przeszłością i to dość odległą.  Należało więc do tej przeszłości wracać i  starać się ją ożywić.  Kiedy więc autentyczna, swobodna działalność harcerska stała się wreszcie możliwa, liczne harcerskie środowiska, mimowolnie i w najlepszej wierze, przyjęły charakter modnych dziś tzw. „grup rekonstrukcyjnych”. Otóż wciąż jeszcze harcerze często (za często!) bawią się w „reknstruowanie” minionego harcerstwa, zamiast być ruchem młodych ludzi, pełnych radości życia, ale świadomie formujących się tak, by w razie potrzeby, móc sprostać dziełu obrony Ojczyzny – nie tylko w patetycznych hasłach i ckliwych gawędach, ale czynem. A to wymaga specjalnej wizji i specjalnego programu, rzetelnego szkolenia i wychowania.

Szczególną deformacją harcerstwa, sięgającą roku 1980 stał się zanik harcerstwa w wielu szkołach. Drużyny harcerskie od samego początku ruchu działały w oparciu o szkoły: nawet pod zaborem rosyjskim tajne jeszcze drużyny grupowały uczniów z 1 lub 2-3 pobliskich szkół, szukając opieki u życzliwych nauczycieli (m.in. księży katechetów). W ciągu minionych już 30 lat (od r. 1980!) wiele szkolnych drużyn zamarło lub przeniosło swoją działalność do miejscowych parafii. W okresie pierwszej z w/w dekad było to podyktowane formalnym ubezwłasnowolnieniem szkół wobec instancji partyjnych (PZPR) oraz – narzucanym szkołom przez partię i organa bezpieczeństwa – procederem uniemożliwiania działania środowiskom harcerskim nawiązującym do autentycznej tradycji ruchu, zwłaszcza zaś otwartym na duszpasterskie   wsparcie ze strony Kościoła. Po r. 1990 zjawisko to wydaje się trudne do racjonalnego wytłumaczenia: wynika chyba z wygodnego „lenistwa” samych szkół, może z dezorientacji kadry szkolnej w sytuacji działania kilku organizacji harcerskich, a z drugiej strony z pewnej „bezwładności” samych środowisk harcerskich, działających w tym przypadku wg. starej, anegdotycznej harcerskiej maksymy: „po co łatwiej, kiedy można trudniej?”.