Drużyna przy PKLO – cz. 2.

Lata 1996 – 99

Wiosna 1996 r. zapadła decyzja powołania przy Liceum dwóch ostatnich klas szkoły podstawowej. Udała się uzyskać zgodę władz oświatowych na ten eksperyment. I tak oto powstała Szkoła Podstawowa przy PKLO (to formalnie), a nieformalnie – na nasz wewnętrzny szkolny użytek: GIMNAZJUM. Trzy lata później Ministerstwo Edukacji Narodowej utworzyło odrębny poziom kształcenia – właśnie poziom gimnazjalny. Liceum Gostyńskiego było pierwsze – o całe trzy lata. Trzeba tu jednak podkreślić, że o ile traktowaliśmy nasze Gimnazjum jako elitarną szkołę przedlicealną – nastawioną na wydłużenie kształcenie maturalnego, to „gimnazja” publiczne, masowe (bo obowiązkowe dla wszystkich uczniów po klasie VI) zupełnie zdeprecjonowały tę dawną ideę kształcenia gimnazjalnego.

Najważniejszym wydarzeniem wakacji stała sie wyprawa rowerowa brzegiem Bałtyku „Od płota do płota”, czyli od granicy polsko-niemieckiej w Świnoujściu do granicy polsko-rosyjskiej w Piaskach na Mierzei Wiślanej.

„Od płota…”

A pod nami morze…

a nad morzem, ale wciąż pod nami, lecący samolot.

To efekt klifów na Wolinie.

Kąpiele w takim Bałtyku nie były najmądrzejsze.

Na tarasie latarni morskiej.

To nie morze, tylko przybrzeżne jezioro (kiedyś to było morze).

Ach te piachy…

Sachara to, czy co…?

Na kolejnej wydmie widać turystów – to ten rząd kropek po lewej stronie zdjęcia.

To była jednak trasa „brzegiem Bałtyku” – możliwie samym brzegiem!

Na promie z Halu do Gdańska.

Na zdjęcia przy „płocie” polsko-rosyjskim nie pozwolili nam funkcjonariusze Straży Granicznej na Mierzei Wiślanej, wiec obrażeni odwiedziliśmy jeszcze Malbork skąd pociągiem wróciliśmy do domu.

W lipcu 1997 r. rozbiliśmy obóz w kultowym już dla nas miejscu nad Wierną rzeką (byliśmy tu już kilka razy i jeszcze wiele razy wrócimy)

Oboźny – strach sić bać!

Z tego Mariusza to jednak kawał chłopa…

Poranna kąpiel: tam…

…i z powrotem.

Nareszcie do mamusi.

Zimą wyprawa do Puszczy Solskiej

A w tym lesie pewnie wilki mieszkają?

Obozowisko, gdzieś nad Tanwią w Puszczy Solskiej.

Pobudka – śniadanko już ciepłe!

Wieczorne suszenie butów – tylko tak, by się nie przypaliły, bo głupio będzie wracać zimą na bosaka.

Spotkanie z profesorem Leonem Karłowiczem (to nazwisko z pseudo-nimu). Prawdziwe nazwisko to Leon Mariański (żołnierz 27 Dywizji Piechoty Armii Krajowej, obrońca polskich wsi na Wołyniu, nauczyciel w Technikum Pszczelarskim w Pszczelej Woli, autor wielu książek o tematyce kresowej.

Wyprawa w Pieniny.

Na Sokolicy

Po nami 300 m. świeżego powietrza do Dunajca.

Śpimy pod szczytem Trzech Koron…

by powitać świt.

Nad Beskidem Sądeckim wschodzi słońce.

A zimą znowu w góry – tym razem na Halę Krupową i Policę.

Już na grzbiecie

Czasem sił zabraknie – wtedy gorąca herbata z termosu i kawałek czekolady.

O, jakaś „chałupa” – deczko dziurawa. Nie szkodzi!

Trzeba tylko postawić namioty

a w „chałupie” urządzić kuchnię – przynajmniej będzie mniej wiało.

Do schroniska już tylko 200-300 kroków

Oto i ono

Następnego ranka: ale było cieplutko. Pora jednak już w dalszą drogę.

Pod szczytem Policy śnieg jak cho… (jak na obrazku).

W oddali już pasmo Babiej, ale… śnieg jak …

Nie dojdziemy. Trzeba stawiać „chałupy” (to znaczy namioty”).

Jeszcze tylko kolacja – puki widno.

Rankiem przygotowanie do wymarszu. Na prymusie gotuje się już kawa…

…a kilka kroków od namiotów tropy łap sześciu … psów? To niemożliwe, do wsi daleko, to nie były psy!

Mieliśmy gości – WILKI!

Schodzimy. Na Babią nie dotrzemy. Śnieg zbyt głęboki, nie mamy rakiet. Trzeba się poddać. Ale było super!

A niżej i śniegu mniej.

Pod nami Zawoja.

Nastało lato. Rozbijamy obóz obok harcerskiej bazy w Przerwankach nad jeziorem Gołdopiwo.

Popłyniemy Wieprzem. Ten biało-czarny stwór to nie uczestnik naszego spływu.

I płyniemy.

Teraz znowu ciągnie wilka (czyli nas) do lasu.

Słynny wodospad na Jeleniu.

I mostek na Tanwi

Czasem mostku brakuje.

Na puszczańskiej drodze.

Buty chyba nie na tę okazję.

Ale eleganckie – w sam raz do ślubu.

Jak cie buty wkurzą, to można je…

(jak widać to inny but, innego wędrowcy, ale równie wkurzonego)

Kapliczka – będzie trochę pobożniej!

Nareszcie stacja … Pi…?

Chcielibyście! Nic z tego!

Nie – Józefów Roztoczański!

W oczekiwaniu na warszawskie uroczystości z udziałem Ojca św. Jana Pawła II.

Ojciec św. dokonał beatyfikacji 109 męczenników czasu II wojny światowej – w tym patrona naszej Szkoły – bł. ks. Kazimierza Gostyńskiego.