Najważniejszym zadaniem środowiska stało się urządzenie bazy w Ponikwach, a w ramach tego przebudowanie przez samych druhów starego domku. Plany są poważne: z rozpadającej się rudery zrobić solidny domek, ktory bedzie nam słuzyc przez wiele jeszcze lat. Jesienią 2024 r. chłopcy pod kierunkiem i z pomocą p. Karola położyli podłogę w pomieszczeniu magazynu i kuchni. Pomagali też p. Staszkowi w zainstalowaniu szamba. W r. 2025 czeka nas remont pomieszczenia mieszkalnego i strychu, postawienie nowego komina i wymiana dachu oraz przebudowanie, a właściwie zbudowanie od nowa werandy. Nie możemy zaniedbać naszych harcerskich przygód.

Poczatek roku szkolnego 2024/25:
13 września kilku chłopców z uczniów klas 6. i 7. zaroszonych na rajd

Piotr (licealista – ten w czapce) ma ich przeprowadzić przez las do mety nad rzeczką – to raptem kilka kilometrów.

I ruszyli

Trasa po bezdrożach oznaczona lampionami Imprez na Orientacją

Na wędrujących przez podpu-ławskie lasy nad Kurówką ocze-kuje na mecie grochówka z harcerskiej kuchni polowej.

Już doszli i „ją”, to znaczy „jedzą”
i nawet im smakuje.
Ciekawe, czy uda się ich „wcielić”?

Na biwaku wędrowników

Na kolejnym rajdzie Piotr wciela się w rolę kucharza

i pichci coś (na pewno kus-kus z wołowiną) na „dakocie”, żeby gajowy ognia nie zauważył.

Naprzód orientacja w stronach świata.

Drugi z druhów orientuje mapę.

Co oni robią?

To nauka pomiaru wysokości – na razie tylko niewielkiego ułamanego pnia.

A teraz będzie egzamin: ile metrów wysokości ma to drzewo?

Trzeba zgrać czubek kijka z czubkiem drzewa: „jeszcze trochę dalej…, troszeczkę bliżej… OK”

Następnie trzeba zmierzyć odległość od oczu leżącego harcerza do kijka, a potem od oczu harcerza do drzewa.
Jak obliczyć wysokość drzewa (skały, wieży, gniazda itp) – poszukajcie w podręcznikach terenoznawstwa.

Już jesień. Kolejny rajd – tym razem w okolice Parchatki

Trasa przez wąwozy

I przeszkody

Jak zawiązać węzeł ratowniczy?

No i źle. Pętla liny nie może oplatać przegubu.

A teraz tajniki tzw. „prusika” zakładanego na linie osobistą linką taktyczną

Wreszcie zastosowanie: pokonanie stromego stoku – niżej jest pionowe urwisko.

Listopadowy poranek w naszej bazie w Ponikwach.

Jest zimno jak …
ale Przemek przygotował ciepłą wodę.

Po śniadaniu do pracy: trzeba ułożyć nowe legary i podłogę w magazynie.
Na razie słonko przyjemnie świeci i trochę grzeje.

Ale zrobiło się szaro.
Co to jest?

Układamy kolejne pojemniki oczyszczalni.

Trzeba je zasypać…

uważając, by nie zasypać Franka, który ofiarnie ubija (to znaczy udeptuje) piach wokół zbiorników.

Kolejny poranek – tym razem Sasza dba o higienę druhów.

Nadarza się okazja…

by pomóc gospodarzowi.

Oskar impregnuje belki na budowę łaźni.

Już wieczór. Czyżby druho-wie chcieli tym czymś odjechać do domu?
Coś się chyba druhom pomy-liło.

Nocna wizyta lisa – zdjęcie bez lampy, żeby zwierzaka nie spłoszyć

Ponikwy – dolny domek nad stawem

Poranna, jesienna impresja Saszy.

I rankiem następnego dnia

Hen, na polach śnieg – ubożuchno!

12 grudnia: wspomnienia stanu wojen-nego: na monitorze przemówienie Jaruzelskiego oglaszającego wprowadzenie stanu wojennego

12 grudnia – wspomnienia stanu wojen-nego: na sicie konspiracyjnej drukarni zacho-wany dokument – dla tych, którzy tamtego czasu nie pamiętają

Przeszła jesień, przyszła zima…
ale śniegu nigdzie nie ma…
Zimowa wyprawa zastępu w Lasy Kozłowieckie.

Za chwilę wymarsz
To było w lutym. A w kwietniu:

pełni entuzjazmu jedziemy na kolejną wyprawę w okolice Kraśnika, śniąc o przygodzie.

Gdzieś w lesie…

„Droga długa, daleka przed nami…”

Przy tablicy krajoznawczej na stacji w Kraśniku:
szlak turyst-tyczny od Kazimierza, kawałek wzdłuż Wisły, potem na wschód – do Kraśnika,
następnie przez naszą bazę w Ponikwach do Batorza i dalej przez Radecznicę do Zwierzyńca, a potem przez najpiękniejsza miejsca Roztocza aż do granicy z Ukrainą – to będzie DUŻO kilometrów i DUŻO punktów do Odznaki Turystyki Pieszej (OTP) PTTK. Świetne zadanie wędrownicze dla wędrowników HKK. Zaczniemy możliwie najszybciej.

Pełni wrażeń wracamy…
Filip jak zwykle… (por. zdjęcie wyżej), a Kamil prze-gląda zdjęcia ze swojej pierwszej wyprawy.

- MAJA – czcimy „Święto Pracy” pomocą ks. proboszczo-wi w załado-waniu maku-latury, a następnie …

wyruszamy do naszych Ponikw, gdzie – pomimo prognozy ujemnych temperatur – rozbijamy swoje obozowisko.

Pobyt rozpoczynamy od demontażu noclegowni – to kolejny etap remontu naszej bazy.

Musimy zdemontować prycze…

Zrywając starą podłogę pod wykładziną odnajdujemy wiele numerów „Świata Mło-dych” z roku 1972. To była gazeta uczniów ze starszych klas szkoły podstawowej.
W tamtym czasie nasi dziadkowie z naszymi babciami zakładali swoje rodziny, co pozwoliło wkrótce przyjść na świat naszym rodzicom.

Jednocześnie tłuczonym kamieniem utwardzamy leśną drogę do naszej bazy
3. i 4. maja świętujemy, przygotowując pieszy rajd z Ponikw do Zwierzyńca – to będzie ponad 60 km. przez lasy i wąwozy. Temperatura – zaledwie kilka stopni w dzień, spada nocą poniżej zera. Dwóch druhów rezygnuje. Trzeci pokona tylko nieco połowę trasy. Trzech pokona całą trasę.

Biwak tylko pod tarpami
(a będzie zimno jak …)

Druhowie z komendy w nocy wizytują biwak
Dotarli na miejsce dzięki koordynatom MGRS w GPS.

Spotkanie na trasie

na polu bitwy pod Panasów-ką w czasie Powstania Styczniowego

Ten powalony przez wichry buk pamiętał czas Powstania.
A 8 lat temu (zdjęcie poniżej):

Nasi starsi koledzy podziwiali ten buk w roku 2018 – był jeszcze w pełni witalnych sil.

Jeszcze chwila odpoczynku przed kilkoma ostatnimi kilometrami rajdu.
Ostatni dzień zimnego maja był przyjemnie ciepły.

Chłopców czeka przygoda pod żaglami.
Powyższe zdjęcie „pożyczyliśmy” sobie z Internetu. Popłyniemy łajbą, ale nie tą powyżej, tylko taką – czyli „DEZETĄ” (to typ ładzi – bardzo stary i bardzo szacowny – a nie nazwa własna).

Przed „zaokrę-towaniem” trzeba założyć kapoki – takie nowoczesne.

W tajniki auto-matycznych kamizelek pneumatycz-nych wprowa-dza chłopców pan Tomasz Patyra ze stowarzyszenia Integracja – armatora : taki kapok to takie „ustrojstwo”, które – gdy wpadniesz do wody…
… samo się napełni sprężonym powietrzem i przewróci cię z brzuszka na plecy, żebyć się przypadkiem nie zachłysną wodą … Bardzo zmyślne!

W tym czasie dh. Mikołaj z dh. Zbyszkiem (pomysłodaw-cą i d-cą tej wyprawy) przygotowują jacht.

Zaokrętownie – wsiada Mikołaj (ten młodszy).

Odbili (na razie na „pych” na „wstecznym”,
jeszcze bez postawionych żagli

Załoga przy funkcjach

Grześ skutecznie się zaplątał

Przemek z szotem grota (zdaje mu się że powozi bryczką).

Franek przy sterze

Szymek opanowuje tajniki „bosmanki” (ściślej prac linowych).

Leon „na oku” – musi pierwszy zauważyć piratów

Ratownik w gotowości…
… tylko brakuje „czlowieka za burtą”.

Trzeci po Bogu, a drugi na jachcie (po dh. Zbyszku) – kiedyś będzie kapitanem.

Franek – najsłynniejszy sternik na tych wodach

Sasza przy szocie grota

Sasza z Prince Polo – jeszcze ktoś pomyśli, że „popiera” pana Trzskowskiego, dzień przez wyborami prezydenckimi prezentując jego słynny gadżet w kampanii wyborczej.
Ps.: wybory odbyły się następnego dnia po tym rejsie – p. Trzskowski przegrał!
Prezydentem Polski został wybrany p. Nawrocki

Grześ już opanował (prawie) buchtowanie liny.

Zbierają się chmury…
wiatr się wzmaga…
grot zrzucony…
Czyżby zbliżał się sztorm?


Cóś starszy na tym jachcie!

Przemek – jak zawsze patrzy na świat z góry i z dystan-sem.

Franek w pozycji żeglarskiej niedbałej
Przecież mu się należy, bo się napraco-wał przy sterze i przy szotach żagli.
Pytanie za 5 punktów: czym się szoty różnią od szant?

Po przeszło trzech godzi-nach wracają – pod żagla-mi!

Coraz bliżej

Sasza radosny jakby Horn opłynął.
Co to ten „Horn”?
Jaszcze chwileczkę…

Jeszcze momencik…
Rzut cumą w wykonaniu Mikołaja (tego star-szego)

Leon gotowy do wyokręto-wania

Przemek też oczekuje zejścia na ląd.

Trzeba jeszcze tylko żagle ściągnąć.
Fok już spuszczony…

Grot już prawie…

zrzucony (ale nie do wody!).

wreszcie bezan.
O godzinie 13.30 wymiana załóg.

Pół godziny później wyru-sza druga załoga.

Ahoj Przygodo!

Sasza i Przemek płyną powtór-nie: już wiedzą jak żagiel postawić.

Buchtowanie liny

Może się zintegrujemy z Integracją?

Przemek z szotem bezana, a Dorian przy sterze (że też jachtu nie wywrócili?)

Załoga prawie w komplecie

Kordian marzy o Karaibach…
lub o „Trójkącie Bermudzkim”.

Sfrustrowany pirat

Sasza przy sterze

I to by było na tyle!