Harcerze słyszący w Zakładzie dla Dzieci Głuchych w Lublinie: Szczep Drużyn Nieprzetartego Szlaku „ZAWISZA” 1972-1976
To był krótki, zaledwie czteroletni okres – jednak bardzo ważny dla środowiska lubelskiej „ZAWISZY”, związany z podjętą przez mnie pracą z Zakładzie. Jako harcerz, poza innymi obowiązkami, otrzymałem pod opiekę pracę z harcerzami głuchymi. To było dla mnie wyzwanie: jeszcze nie migałem (wychowawcom w Zakładzie nie wolno było wówczas migać – mieliśmy uczyć głuchych odczytywania treści mówionych z ruchu ust). Z kłopotu wybawili mnie harcerze z poprzedniej drużyny (która siłą rzeczy uległa samolikwidacji). Pojawili się w Zakładzie już po kilkunastu dniach, nawiązali kontakt z głuchymi kolegami (byli od nich o 2-3 lata starsi), błyskawicznie nauczyli się „migowego slangu” i niemal naturalnie stanęli na czele zastępów. To dało mi pretekst do zmian formalnych: zdecydowałem z zlikwidowaniu dotychczasowej, koedukacyjnej drużyny im. Janusza Korczaka (biedny ten Korczak – niemal w każdej szkole specjalnej tworzono drużyny im. Korczaka) i powołaniu przy Zakładzie Szczepu Drużyn Nieprzetartego Szlaku „ZAWISZA”. („Nieprzetarty Szlak” był kryptonimem pracy harcerskiej w środowiskach zakładów specjalnych). Dotychczasowa „praca harcerska” okazała się fikcją: dzieci poprzebierane w „mundurki” wręczały gościom kwiatki i deklamowały (na swój sposób) nakazane wierszyki. Teraz, z nowymi, słyszącymi i tylko nieco starszymi druhami, wychodzili teren na zbiórki i rajdy (ku dzikiej radości pań wychowawczyń, które pozostawały w Zakładzie likwidując ofiarnie zapasy kawy i „uprawiając” życie towarzyskie). Odrębną pracę z dziewczętami rozwinęła uczennica Liceum Staszica, a wkrótce studentka pedagogiki, Ania Frączek, zwana „Zapałą” z dwiema swoimi przyjaciółkami. Bardzo szybko do drużyny chłopców zgłosiło się kilku, później kilkunastu, wreszcie kilkudziesięciu chłopców słyszących w wieku klas od 6. do 8. oraz I i II liceum. Zgłaszały się również dziewczęta. „Fama” po Lublinie głosiła, że „u Głuchych jest <prawdziwe harcerstwo>”. To nas nobilito-wało ale i obligowało.

Szczep Drużyn Środowiskowych „ZAWISZA” 1976-80
W 1976 r. opuściłem Zakład dla Głuchych – podjąłem prace w Technikum Chemicznym
i w Szkole Podstawowej nr 24 w Lublinie. Jednocześnie prezes lubelskiego TPD (Towarzystwa Przyjaciół Dzieci) zaproponował mi harcerskie poprowadzenie świetlicy osiedlowej na Osiedlu Piastowskim LSM (Lubelskiej Spółdzielni Mieszkaniowej). Po kilku dniach świetlica stała się centralna harcówka naszego środowiska, niezależnie od miejsca zamieszkania harcerzy. Środowisko ze stanu kilkudziesięciu chłopców bardzo szybko rozrosło się osiągając stan kilku drużyn. Podobny trend przeżywały dziewczęta. Formal-nie zarejestrowaliśmy się w Komendzie Chorągwi (nie wiem dlaczego nie w Komendzie Hufca) jako Szczep Drużyn Środowiskowych „Zawisza”. W praktyce uważaliśmy się za niezależny hufiec złożony z dwóch związków drużyn: męskich i żeńskich.



Z Krzyżnego do Doliny Pięciu Stawów Polskich (przed nami Siklawa i Wielki Staw)

W skalkach koło Kroczyc (Góra Zborów i skała zwana Małpą). Kto dziś jeszcze schodzi w kluczu?

To nie Biegun Północny tylko wyprawa przez Babią.

Apel

W salce u „Wizytek” prowadzi o. Andrzej Pełka; przy instrumentach Krzysiek (gitara) i Michał (flet) Stanowscy

Ten druh o pokaźnych gabarytach to Krzysiek – w roli materaca asekura-cyjnego

Krzysiek szlifuje drużynę…
i ogłasza wszem wobec i każdemu z osobna, co czynić będziemy.
Na rekawie munduru widoczne oznaczenie stopnie HR – Rodło (symbl Wisły i znak Zwiazku Polaków w Niemczech) haftowane złotym bajor-kiem nałożone na biało-czerwoną tarczy symbolizującej całą Polskę.
W „Zawiszy” z lat 1976-80 i w NRH przyjęto znak Rodła uważając, ze Wisła spaja całą Polskę.





Niezależny Ruch Harcerski – 1981 r.
W sierpniu 1979 r. nasz obóz w Lasach Janowskich k. Łązka Zaklikowskiego w ostatnim dniu turnusu został nagle zwizytowany przez kiluosobową „komisję”, w skład której wchodzili m.in.: komendant chorągwi ZHP, sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR (partii komunistycznej), wizytator Kuratorium Oświaty, oficer SB (Służby Bezpieczeństwa – tajnej policji politycznej w czasach tzw. „Polski Ludowej”). Powodem stał się fakt, ze na obozie obecny był ksiądz, była obozowa kaplica (wówczas, w 1979 r., chyba jedyna w Polsce) i były sprawowane Msze św. (których zresztą uczestniczyli tylko chętni). Po prostu chcieliśmy przywrócić na naszych obozach „dobre przedwojenne czasy”. Skutkiem tej wizytacji stał sie w r. 1980 zakaz organizowania przez nas obozów. W efekcie zamiast 2-3 dużych obozów zorganizowaliśmy w r. 1980 kilkanaście małych „obozików”, a z krótkimi biwakami – nawet ok. 30.
Gdy pod koniec wakacji 1980 r. wracaliśmy z ostatnich obozów w całej niemal Polsce trwały strajki, a w Stoczni Gdańskiej toczyły się rozmowy z rządem (praktycznie z partią komunistyczną) o ustępstwach władz na rzecz nowych Związków Zawodowych. Rodził się NSZZ „Solidarność” (Niezależny Samorządny Związek Zawodowy). Wkrótce lubelski Zarząd Regionu NSZZ”S” objął patronat nad środowiskiem „Zawiszy”, w którym powołaliśmy dwa hufce: męski i żeński. Przez kilka miesiecy na przełomie lat 1980/81 uczestniczyliśmy w ogólnopolskim ruchu KIHAM (Kręgów Instruktorskich im. Andrzeja Małkowskiego). Gdy oczekiwanie zmian w ZHP spełzły na niczym, w kwietniu 1881 r. środowisko lubelskiej „Zawiszy” zainicjowało utworzenie niezależnego od partii Niezależnego Ruchu Harcerskiego.
Wkrótce do Ruchu akces zgłosiło ok. 70 środowisk z całej Polski.








